
Piastów okiem zielarki
Spacerując zimą po Piastowie z przyjemnością patrzę na ogrody, w których rosną zimozielone rośliny. Kiedy pada śnieg, wyglądają one szczególnie pięknie. Kiedy śnieg zniknie, ładnie ożywiają szarość miasta. Przeważnie w ogrodach zielenią się zimą rośliny iglaste. Ale nie tylko. Jedną z takich wiecznie zielonych roślin jest bluszcz.
Bluszcz jest rośliną długowieczną i można spotkać rośliny tego gatunku mające 700 lat. Wprawdzie tak starych okazów nie spotkamy w Piastowie, ale i u nas w mieście można zobaczyć naprawdę dorodne egzemplarze. Na przykład przy ulicy Dworcowej, Kasprowicza czy przy Bohaterów Wolności 17, w miejscu, w którym w czasie wojny znajdował się ośrodek zdrowia.
Bluszcz ma złą opinię. Podstępna bohaterka filmu „Poison Ivy” („Trujący bluszcz”) ma na tatuażu bluszcz pospolity, a w filmie „Batman” kostiumy bohaterki o imieniu Poison Ivy były wyraźnie inspirowane liśćmi bluszczu pospolitego. Tymczasem roślina o angielskiej nazwie „poison ivy” (czyli trujący bluszcz) to jeden z gatunków sumaka. A bluszcz pospolity nazywa się po angielsku „ivy”. Ale jak wiadomo siła kina jest wielka i określenie „trujący bluszcz” przylgnęło właśnie do bluszczu pospolitego.
fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka (archiwum prywatne)
Plotką krążącą na temat bluszczu jest to, że „wysysa” on i truje drzewa, które oplata. Tymczasem bluszcz nie jest pasożytem i nie czerpie „soków” z drzewa, po którym się wspina. Drzewo służy mu tylko jako podpora. Oczywiście nie można pozwolić, by bluszcz rozrastał się zbytnio na małym drzewie, bo zabierze roślinie światło i rzeczywiście drzewo zacznie marnieć. Ale aby temu zapobiec, wystarczy bluszcz po prostu przycinać. Nie należy także sadzić go przy dębach, klonach i wiązach, ponieważ żyjące na nim bakterie mogą powodować choroby tych właśnie gatunków drzew.
Pokutuje także przekonanie, że bluszcz powoduje zawilgocenie elewacji domów, po których się wspina. I to także jest plotka. Bluszcz jest jedynym bodaj pnączem, które nie powoduje zawilgocenia ścian i dobrze izoluje budynki. Jeśli mur jest w dobrym stanie to korzenie czepne bluszczu nie wyrządzą mu żadnej szkody.
Prawdą jest natomiast, że bluszcz zawiera bardzo silnie działające substancje. Dlatego nie wolno jeść jego owoców i lepiej nie kurować się w domu samodzielnie wywarami z jego liści czy kory.
Jeśli chcemy użyć bluszczu wewnętrznie w celach leczniczych najlepiej zastosować gotowe leki ziołowe, które od lat są z niego produkowane. Mamy wówczas pewność, że zalecane przez producenta dawki mają bezpieczną zawartość silnych substancji czynnych.
Preparaty z bluszczu są bardzo skuteczne w leczeniu stanów zapalnych i zakażeń górnych dróg oddechowych i oskrzeli, a także w leczeniu astmy.
Bez obaw możemy natomiast w domu przygotować sobie bluszczowy środek do prania. Na jedno pranie wystarczy wywar z garści rozdrobnionych, ciemnozielonych, starych liści bluszczu zagotowanych z 1/2 szklanki sody oczyszczonej. Można także rozdrobnić liście, wrzucić je do płóciennego woreczka, dodać 1/2 szklanki sody oczyszczonej i wrzucić po prostu razem z praniem do pralki.
Kto ma problemy z nieprzyjemnym zapachem stóp, może przygotować kąpiel z suszonych liści bluszczu. 2 łyżeczki rozdrobnionych suszonych liści zalewa się 1 litrem wody i gotuje przez 15 minut. Potem należy przecedzić odwar i uzupełnić do 5 litrów. W takiej kąpieli moczy się stopy przez 20 minut.
fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka (archiwum prywatne)
Borykającym się z cellulitem w sukurs przyjdzie macerat z bluszczu. Garść świeżych, rozdrobnionych liści bluszczu i gałązkę rozmarynu zalewamy 1/4 litra oliwy z oliwek albo oleju z pestek winogron i macerujemy 2 tygodnie. Potem przecedzamy i przelewamy do ciemnej butelki. Używamy do masażu ciała po ciepłej kąpieli.
Prawdą jest także, że bluszcz dobrze sobie radzi w zanieczyszczonym środowisku i „wychwytuje” substancje toksyczne, w tym opary formaldehydu, szkodliwe dla naszej wątroby, układu oddechowego i nerwowego.
Nie bójmy się bluszczu. Sadzony na ogrodzeniach i na balkonach, skutecznie ochroni nas przez pyłem, zanieczyszczeniami chemicznymi i kurzem. Osłoni nas także przed wzrokiem przechodniów i stworzy namiastkę dzikiego krajobrazu. W ogrodzie dobrze poradzą sobie odmiany o czysto zielonych liściach. Jeśli bluszcz rośnie na balkonie, jego donicę dobrze jest zabezpieczyć na zimę i nie zapominać o jej podlewaniu. Odmiany bluszczu o liściach dwubarwnych są bardziej wrażliwie na mróz, dlatego najlepiej uprawiać je w domu.
W mitologii greckiej muzą komedii była Talia. Jednym z jej atrybutów był właśnie bluszcz. Jestem pewna, że bluszcz posadzony na ogrodzeniu lub na balkonie poprawi każdemu nastrój. Szczególnie w szare jesienne i zimowe dni, a także latem przy upale i piekącym słońcu.
Uwaga!
Alergie na bluszcz pospolity są rzadkie. Niemniej chcąc zastosować bluszcz w domowych kosmetykach czy środkach do prania, warto przetestować, czy nie jesteśmy uczuleni na związki w nim zawarte. W tym celu należy rozetrzeć liść bluszczu i posmarować niewielką ilością soku miejsce za uchem. Jeśli w ciągu 24 godzin nie pojawią się zmiany na skórze, oznacza to, że bluszcz jest dla naszej skóry bezpieczny.
Uprawiając bluszcz w ogrodzie czy na balkonie, zadbajmy także o to, aby jego owoce nie znajdowały się z zasięgu dzieci.
Małgorzata Adamiak-Zabłocka
www.klinikapodagryka.pl
www.facebook.com/klinikapodagryka
fot. nagłówek: Shutterstock
Udostępnij