Czas Piastowa
  • Kultura
  • Lokalne
  • Prawo
  • Zdrowie
  • Sport
  • Historia
  • Wywiad
  • Pobierz
    • Archiwum 2017
      • Luty
      • Marzec
      • Kwiecień
      • Maj
      • Czerwiec
      • Lipiec
      • Sierpień
      • Wrzesień – Październik
      • Listopad
      • Grudzień
    • Archiwum 2018
      • Styczeń 2018
      • Luty 2018
      • Marzec 2018
      • Kwiecień 2018
      • Maj 2018
      • Czerwiec 2018
      • Lipiec 2018
      • Sierpień 2018
      • Wrzesień 2018
      • Październik 2018
      • Listopad 2018
      • Grudzień 2018
    • Archiwum 2019
      • Styczeń 2019
      • Luty 2019
      • Marzec 2019
      • Kwiecień 2019
      • Maj 2019
      • Czerwiec 2019
      • Lipiec 2019
      • Sierpień 2019
      • Wrzesień 2019
      • Październik 2019
      • Listopad 2019
      • Grudzień 2019
    • Styczeń 2020
    • Luty 2020
    • Marzec 2020
    • Kwiecień 2020
    • Maj 2020
    • Czerwiec 2020
    • Lipiec 2020
    • Sierpień 2020
    • Wrzesień 2020
    • Październik 2020
    • Listopad 2020
  • Reklama
  • Kontakt
wtorek, 20 kwietnia
Facebook
Facebook
fb-share-icon

Piastów okiem zielarki

4 marca 2021
325 views

Spacerując zimą po Piastowie z przyjemnością patrzę na ogrody, w których rosną zimozielone rośliny. Kiedy pada śnieg, wyglądają one szczególnie pięknie. Kiedy śnieg zniknie, ładnie ożywiają szarość miasta. Przeważnie w ogrodach zielenią się zimą rośliny iglaste. Ale nie tylko. Jedną z takich wiecznie zielonych roślin jest bluszcz.

Bluszcz jest rośliną długowieczną i można spotkać rośliny tego gatunku mające 700 lat. Wprawdzie tak starych okazów nie spotkamy w Piastowie, ale i u nas w mieście można zobaczyć naprawdę dorodne egzemplarze. Na przykład przy ulicy Dworcowej, Kasprowicza czy przy Bohaterów Wolności 17, w miejscu, w którym w czasie wojny znajdował się ośrodek zdrowia.
Bluszcz ma złą opinię. Podstępna bohaterka filmu „Poison Ivy” („Trujący bluszcz”) ma na tatuażu bluszcz pospolity, a w filmie „Batman” kostiumy bohaterki o imieniu Poison Ivy były wyraźnie inspirowane liśćmi bluszczu pospolitego. Tymczasem roślina o angielskiej nazwie „poison ivy” (czyli trujący bluszcz) to jeden z gatunków sumaka. A bluszcz pospolity nazywa się po angielsku „ivy”. Ale jak wiadomo siła kina jest wielka i określenie „trujący bluszcz” przylgnęło właśnie do bluszczu pospolitego.

fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka (archiwum prywatne)

Plotką krążącą na temat bluszczu jest to, że „wysysa” on i truje drzewa, które oplata. Tymczasem bluszcz nie jest pasożytem i nie czerpie „soków” z drzewa, po którym się wspina. Drzewo służy mu tylko jako podpora. Oczywiście nie można pozwolić, by bluszcz rozrastał się zbytnio na małym drzewie, bo zabierze roślinie światło i rzeczywiście drzewo zacznie marnieć. Ale aby temu zapobiec, wystarczy bluszcz po prostu przycinać. Nie należy także sadzić go przy dębach, klonach i wiązach, ponieważ żyjące na nim bakterie mogą powodować choroby tych właśnie gatunków drzew.

Pokutuje także przekonanie, że bluszcz powoduje zawilgocenie elewacji domów, po których się wspina. I to także jest plotka. Bluszcz jest jedynym bodaj pnączem, które nie powoduje zawilgocenia ścian i dobrze izoluje budynki. Jeśli mur jest w dobrym stanie to korzenie czepne bluszczu nie wyrządzą mu żadnej szkody.

Prawdą jest natomiast, że bluszcz zawiera bardzo silnie działające substancje. Dlatego nie wolno jeść jego owoców i lepiej nie kurować się w domu samodzielnie wywarami z jego liści czy kory.
Jeśli chcemy użyć bluszczu wewnętrznie w celach leczniczych najlepiej zastosować gotowe leki ziołowe, które od lat są z niego produkowane. Mamy wówczas pewność, że zalecane przez producenta dawki mają bezpieczną zawartość silnych substancji czynnych.

Preparaty z bluszczu są bardzo skuteczne w leczeniu stanów zapalnych i zakażeń górnych dróg oddechowych i oskrzeli, a także w leczeniu astmy.

Bez obaw możemy natomiast w domu przygotować sobie bluszczowy środek do prania. Na jedno pranie wystarczy wywar z garści rozdrobnionych, ciemnozielonych, starych liści bluszczu zagotowanych z 1/2 szklanki sody oczyszczonej. Można także rozdrobnić liście, wrzucić je do płóciennego woreczka, dodać 1/2 szklanki sody oczyszczonej i wrzucić po prostu razem z praniem do pralki.

Kto ma problemy z nieprzyjemnym zapachem stóp, może przygotować kąpiel z suszonych liści bluszczu. 2 łyżeczki rozdrobnionych suszonych liści zalewa się 1 litrem wody i gotuje przez 15 minut. Potem należy przecedzić odwar i uzupełnić do 5 litrów. W takiej kąpieli moczy się stopy przez 20 minut.

fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka (archiwum prywatne)

Borykającym się z cellulitem w sukurs przyjdzie macerat z bluszczu. Garść świeżych, rozdrobnionych liści bluszczu i gałązkę rozmarynu zalewamy 1/4 litra oliwy z oliwek albo oleju z pestek winogron i macerujemy 2 tygodnie. Potem przecedzamy i przelewamy do ciemnej butelki. Używamy do masażu ciała po ciepłej kąpieli.

Prawdą jest także, że bluszcz dobrze sobie radzi w zanieczyszczonym środowisku i „wychwytuje” substancje toksyczne, w tym opary formaldehydu, szkodliwe dla naszej wątroby, układu oddechowego i nerwowego.

Nie bójmy się bluszczu. Sadzony na ogrodzeniach i na balkonach, skutecznie ochroni nas przez pyłem, zanieczyszczeniami chemicznymi i kurzem. Osłoni nas także przed wzrokiem przechodniów i stworzy namiastkę dzikiego krajobrazu. W ogrodzie dobrze poradzą sobie odmiany o czysto zielonych liściach. Jeśli bluszcz rośnie na balkonie, jego donicę dobrze jest zabezpieczyć na zimę i nie zapominać o jej podlewaniu. Odmiany bluszczu o liściach dwubarwnych są bardziej wrażliwie na mróz, dlatego najlepiej uprawiać je w domu.
W mitologii greckiej muzą komedii była Talia. Jednym z jej atrybutów był właśnie bluszcz. Jestem pewna, że bluszcz posadzony na ogrodzeniu lub na balkonie poprawi każdemu nastrój. Szczególnie w szare jesienne i zimowe dni, a także latem przy upale i piekącym słońcu.

Uwaga!

Alergie na bluszcz pospolity są rzadkie. Niemniej chcąc zastosować bluszcz w domowych kosmetykach czy środkach do prania, warto przetestować, czy nie jesteśmy uczuleni na związki w nim zawarte. W tym celu należy rozetrzeć liść bluszczu i posmarować niewielką ilością soku miejsce za uchem. Jeśli w ciągu 24 godzin nie pojawią się zmiany na skórze, oznacza to, że bluszcz jest dla naszej skóry bezpieczny.

Uprawiając bluszcz w ogrodzie czy na balkonie, zadbajmy także o to, aby jego owoce nie znajdowały się z zasięgu dzieci.

Małgorzata Adamiak-Zabłocka

www.klinikapodagryka.pl

www.facebook.com/klinikapodagryka

fot. nagłówek: Shutterstock

Udostępnij
Categories: Przyroda Zdrowie
Copyright 2017 © Czaspiastowa   realizacja: Grupa Creative
  • Home
  • Archive
  • Search