
Piastów okiem zielarki
W Piastowie nie mamy żadnych terenów leśnych i żaden z obowiązujących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje zalesień. Wielka szkoda. Nie znaczy to na szczęście, że nie da się w naszym mieście spotkać drzew typowych dla iglastego boru.
W ogródkach przydomowych można bowiem spotkać różne gatunki świerków i sosen oraz modrzewie. Rzadko natomiast można spotkać w nich jodłę. A szkoda, bo jodła to piękne drzewo. Naszą rodzimą odmianą jest jodła pospolita. W ogrodach i parkach w Polsce spotkać można także jodłę kalifornijską, jodłę kaukaską, balsamiczną i hiszpańską.
fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka
W Piastowie na Dygasińskiego rośnie piękna i majestatyczna jodła kalifornijska. Jodły spotkać można także na przykład przy ulicy Krasińskiego. Drzewa z tego rodzaju dożywają 600 lat. Mam wielką nadzieję, że piastowskie jodły będą żyły setki lat. Jodły kalifornijskie dobrze sobie radzą w mieście. Dzielnie znoszą zanieczyszczenia i suszę.
Piękne, wysmukłe pnie jodeł były kiedyś używane na maszty okrętowe. Grecy wyrabiali z ich drewna wiosła, a starożytni Rzymianie tabliczki do pisania. Na Bałkanach i w Rumunii jodła uważana była za drzewo o nadprzyrodzonej mocy. Wywaru z jodłowych igieł dodawano do pierwszej kąpieli noworodka. Jodłę proszono o pomoc w chorobie, a chorych układano na posłaniu z jodłowego igliwia. W dawnej Polsce pasterze owiec błogosławili mleko jodłowymi gałązkami. Popularne niegdyś było dodawanie do piwa młodych jodłowych pędów. To wszystko nie dziwi. Jodła to bowiem roślina lecznicza. Z igliwia jodły destyluje się olejek jodłowy stosowany w leczeniu schorzeń dróg oddechowych. Ze świeżych szyszek otrzymywany jest olejek ceniony też w perfumiarstwie. Z jodły syberyjskiej destylowany jest natomiast słynny olejek pichtowy. Ma on działanie silnie przeciwwirusowe, stymulujące układ odpornościowy i pobudzające. Stosowany do nacierań, pomaga przy reumatyzmie i bólach mięśni. Stosując olejki jodłowe pamiętajmy jedynie o tym, że mogą uczulać i należy przed pierwszym ich użyciem zrobić próbę uczuleniową, smarując się olejkiem za uchem.
W Japonii w 1982 r. zapoczątkowano kampanię na rzecz ochrony lasów. Jej elementem były tak zwane „kąpiele leśne” – Shinrin yoku – powolne zanurzanie się w leśną atmosferę, kojarzone z powolnym zanurzaniem się w wodzie. Ta prozdrowotna praktyka ma głębokie uzasadnienie naukowe. Okazuje się bowiem, że obecne w lesie fitoncydy, olejki eteryczne i flora bakteryjna, normalizują ciśnienie krwi, tętno, wyrównują poziom cukru w organizmie i pobudzają układ odpornościowy. Pomagają także zrelaksować się i zregenerować po stresie.
fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka
Nie zawsze mamy możliwość zażyć „leśnej kąpieli”. W stworzeniu jej namiastki pomoże nam olejek jodłowy rozpylony przy użyciu dyfuzora. Albo ręcznik pokropiony olejkiem jodłowym i powieszony na kabinie prysznicowej, który podczas ciepłej kąpieli uwolni lotne substancje, które wprowadzą nas w dobry nastrój i zrelaksują. Pomogą także w przypadku problemów z drogami oddechowymi.
Przed Świętami Bożego Narodzenia bardzo łatwo będzie spotkać jodłę. Masowo sprzedawane choinki to często właśnie jodły. Szkoda, że piękna, ścięta jodła po krótkim byciu gwiazdą „na salonach”, trafia na śmietnik.
Jeśli kupicie właśnie jodłę jako świąteczne drzewko, to nim wyrzucicie je z domu po Świętach, zróbcie sobie kąpiel w wywarze z jodłowych igieł z dodatkiem soli bocheńskiej, iwonickiej czy soli z Morza Martwego. Wprawdzie świeże igły są do tego celu najlepsze, ale nie pozwólcie zmarnować się dobrodziejstwu, które tkwi jeszcze w jodle, która spełniła już swoją świąteczną rolę. Taka kąpiel odpręży i zrelaksuje. A jeśli podczas Świąt rozboli kogoś gardło, może ze świeżych jodłowych igieł zrobić lekarstwo. Szklankę umytego i zmielonego igliwia jodły zalewa się 3 szklankami wody i gotuje przez 30 minut. Po przecedzeniu trzeba dodać do tego szklankę miodu, pół szklanki czerwonego wina, pół szklanki soku z cytryny, 2 łyżki gliceryny i szklankę cukru. Miksturę przechowuje się w lodówce i stosuje 3 razy dziennie po łyżce.
Idealnie byłoby, gdybyśmy kupowali na Boże Narodzenie jodły w doniczkach. A potem mogli posadzić je gdzieś w Piastowie. Wtedy za parę lat moglibyśmy i u nas praktykować Shinrin yoku.
Niestety, nie ma planów zalesiania w naszym mieście. Pozostaje mi więc tylko pomarzyć.
Ale, jak powiedział Wiktor Hugo, „Nic nie tworzy przyszłości tak, jak marzenia”.
Życzę wszystkim Miłych, Rodzinnych, Ciepłych, Pachnących Jodłą Świąt Bożego Narodzenia i Pełnego Marzeń Nowego Roku!
Małgorzata Adamiak-Zabłocka
blog osobisty:
www.klinikapodagryka.pl
fanpage:
www.facebook.com/klinikapodagryka
www.facebook.com/przystanekchwila
fot. Małgorzata Adamiak-Zabłocka
Udostępnij